Jeżeli warto coś zrobić, to warto też zrobić to marnie…*
Gdy myślimy o wielkim statku oceanicznym, jako pierwsze skojarzenia raczej nie przychodzą nam takie słowa jak zwinność czy zwrotność. Między innymi, dlatego, że prawa hydrodynamiki, którymi męczono nas w szkole (oczywiście, jak ktoś był na tej lekcji) wyrobiłyby w nas jednoznaczne wyobrażenie o tym z jakimi gigantycznymi siłami przepływ laminarny wody działa na burty statku i płetwę sterową.
W sumie, jak się nad tym zastanowić, to wydaje się oczywiste, że miliony ton wody naciskające na obie strony kadłuba (w tym także ster) w zasadzie uniemożliwiają jakikolwiek manewr jednostki. Przeciwstawienie się temu naporowi, wymagałoby przyłożenia gigantycznej siły.
Siły, która z jednej strony byłaby do tego zdolna, a z drugiej nie dokonała zniszczeń samej konstrukcji poszycia i urządzenia sterowego.
Można by uznać, że tego typu ciekawostką z dziedziny fizyki, mogą być zainteresowani jedynie umysły ścisłe. A jednak, problem w ten obrazowy sposób, rodem z przemysłu stoczniowego, został opisany w Playboyu pół wieku temu (w 1972 roku), w wywiadzie, którego bohaterem był architekt i filozof – Richard Buckminster Fuller. Pewnie jego nazwisko niewiele wam mówi, jednak to dzięki jego pracom możemy podziwiać wiele ażurowych szklanych konstrukcji opartych na wielokątnych metalowych podporach. Fuller w swoich eksperymentach architektonicznych poszukiwał lekkich form pozwalających przenosić wielkie siły najmniejszym możliwym kosztem.
Dość rzec, że w latach 50’ XX wieku firma Adidas wykorzystała jego prace przy projektowaniu najbardziej charakterystycznej i rozpoznawalnej piłki nożnej świata - popularnej „biedronki”.
Zafrapowało mnie rozwiązanie postawionej w wywiadzie zagadki – jak to się dzieje, że statki jednak potrafią skręcać?
Okazało się, że kluczem do odpowiedzi jest mały, ruchomy kawałek blachy umieszczony na krawędzi spływu płetwy sterowej. Coś jak ster na sterze. Gdy sternik zamierza wykonać manewr, ten właśnie mikro ster zwany trymerem, odchyla się jako pierwszy. Ze względu na swoje niewielkie wymiary, nie potrzebuje do tego znaczącej siły, by przeciwstawić się napierającej wodzie.
Oczywiście, na statku pozornie nie robi to żadnego wrażenia. A jednak działa.
Ta mała odchylona powierzchnia ma jedno ważne zadanie: odchylić od płetwy sterowej strumienie przepływającej wody. Odchylenie strugi powoduje powstanie podciśnienia i zmienia przepływ laminarny w przepływ burzliwy – tworzą się zawirowania. W efekcie woda już nie napiera z taką siłą na powierzchnię steru i ruch całej płetwy staje się wykonalny.
„Powiedziałem więc, że nawet jeden maleńki człowiek może być jak trymer. Społeczeństwo myśli, że się nie liczysz i że radzi sobie bez ciebie. Ale jeśli twój umysł zdolny jest działać, wystarczy lekko ruszyć palcem, a ruszy się cały wielki statek – całe państwo” – pisze Fuller.
Z inicjowaniem zmian w firmach jest identycznie. Myślisz, że w starciu z rozpędzoną korporacyjną machiną nie masz szans. Pewnie, że w pojedynkę całej Wielkiej Zmiany nie dokonasz. Ale pomyśl, że to niekoniecznie twoja główna rola. Bądź jak trymer.
W książkowej serii Terry’ego Pratchetta, jedna z jego bohaterek, niejaka Esmeralda Weatherwax twierdziła, że „jeżeli warto coś zrobić, warto też zrobić to marnie” *
Zmiana nigdy nie dzieje się sama. Zrób mały, (nawet niepewny) krok. Zmiana może zaczynać się od Ciebie. Bądź zmianą!
* ”Równoumagicznienie”, Terry Pratchett