Już nie VUCA?
Kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia armia amerykańska szukała pomysłu na nową doktrynę wojenną, pewnie nikt nie spodziewał się, jak popularny stanie się akronim VUCA. Koncept opracowany, by przygotować żołnierzy na nową, nieznaną rzeczywistość po upadku Związku Sowieckiego jest powszechnie znany z czterech opisujących go słów: niepewności, złożoności, niejednoznaczności i zmienności otaczającego nas świata.
Mniej osób wie, że VUCA nie ograniczyła się jedynie do sformułowania wyzwania-problemu, lecz była także podstawą wypracowania praktycznych rozwiązań, które mogłyby zmniejszyć jej ewentualny impakt (w tym wypadku na efektywność armii w obliczy działań wojennych).
Z tak nazwanego problemu, narodziła się wizja niedużych, kilkuosobowych, autonomicznych jednostek bojowych, w których członkowie znają nie tylko listę zadań do wykonania, ale przede wszystkim wspólny, ogólny cel akcji. Są wyposażeni w zestaw przydatnych kompetencji, które się uzupełniają, a w razie potrzeby mogą się również wzajemnie zastępować.
Autonomia i zwinność
Tak powstał zarys szybko adaptującego się, zwinnego zespołu, który jest przygotowany do przewidywania sytuacji, które mogą go zaskoczyć. Gotowego do podejmowania samodzielnych decyzji w obliczu zmieniających sie realiów chwili. Zespołu elastycznie dopasowującego strategię lokalnego działania w oparciu o rozumienie, docenianie i wykorzystywanie współzależności jego członków.
To właśnie takie podejście do budowania zespołów zawdzięczamy amerykańskiemu konceptowi sprzed czterdziestu lat. I mimo, że od wielu lat nie jest to dla nas żadna nowość, to w wielu przypadkach do dziś umiejętność tworzenia efektywnych struktur pozostaje sztuką.
Wyzwania i nieoczekiwane zmiany ostatnich lat w naszym środowisku życia i pracy spowodowały, że odczucie chaosu, niepokoju i szybkości zmian jeszcze się nasiliło.
BANI vs VUCA?
W 2020 roku Jamais Cascio, futurysta i autor takich pozycji jak „Broken Dreams”, czy „Worldchanging: a User’s Guide to the 21st Century” zasugerował, że pandemia tak bardzo wzruszyła fundamentami i rozbiła ramy znanego nam świata, że potrzeba nowego określenia nas i otaczającej rzeczywistości. Powołał do życia nowy akronim. Tym razem złożony z pierwszych liter słów składających się na obraz świata niezwykle kruchego, niespokojnego, nieliniowego i coraz częściej zupełnie niezrozumiałego.
I tak okazuje się, że świat VUCA został wyparty przez świat BANI: B jak brittle (kruchy), A jak anxious (niespokojny), N jak non-linear (nieliniowy) i I jak Incomprehensive (niezrozumiały).
Poza tym, że akronim składa się z coraz bardziej skomplikowanych słów, to nie wchodząc w zrozumienie, co autor konkretnie miał na myśli, już na pierwszy rzut oka widać, że to dobry skrót na dzisiejsze czasy :) (szczególnie w języku polskim).
Chaos i brak logiki
A teraz już bardziej na poważnie.
Wydaje się, że z dzisiejszej perspektywy tłumaczenie czym jest kruchość świata nie jest konieczna. To widać gołym okiem jak połączone systemy gospodarcze, energetyczne czy ekologiczne przewracają się jak kostki domina.
Konsekwencją życia w kruchym świecie jest narastające poczucie niepokoju. Coraz większa ilość bodźców, zaczyna przekraczać nasze możliwości percepcyjne. Rzeczy do tej pory w miarę stabilne, przestały być oparciem. Nasz układ nerwowy cały czas skanuje otoczenie w poszukiwaniu zagrożeń. To niezbędny do przeżycia, choć bardzo wyczerpujący mechanizm.
Jakby tego było mało, to przyzwyczajeni do przyczynowo-skutkowego interpretowania faktów, coraz częściej zauważamy, że przestają one do siebie pasować. Skutki decyzji są nieproporcjonalne, efekty zmian widać z dużo większym opóźnieniem niż zakładano. Świetnym przykładem jest aktualna sytuacja portów lotniczych i brak powrotu do pracy personelu zwolnionego w czasie pandemii. Efekt: miliony zagubionych bagaży, gigantyczne opóźnienia lotów i nieproporcjonalne kolejki do odpraw…
Sytuacja trudna, ale nie bez wyjścia
Wszystko to wydaje nam się pozbawione elementarnej logiki i trudno nadać wydarzeniom jakikolwiek sens. Rzeczywistość frustruje i pozostawia nas po stronie niezrozumienia. Świat jest coraz trudniejszy do ogarnięcia. Statystyki pokazują znaczący wzrost nerwic, leków, depresji. Rosną wskaźniki samobójstw i liczba osób szukających wsparcia u psychologów i psychoterapeutów.
I mimo, że pesymizm i brak wiary w lepsze jutro może nas przytłaczać, to pojawiają się praktyczne wskazówki jak podchodzić do tej nowej rzeczywistości i jak sobie próbować z nią radzić.
Ale o tym w następnym poście.